Jako iż nie jesteśmy przyzwyczajeni do podgrzewanego jedzenia, zawsze staram się tak gotować żeby jedzenia wystarczyło tylko na jeden obiad (tylko zupy więcej gotuję bo potem jemy ją na obiad, kolację i śniadanie i na następny obiad już jej nie ma ;) ), a tutaj został nam hutspot. No ale dwa dni jeść całkiem to samo to już całkiem nie w moim stylu więc dziś zamiast dokupić kiełbasę zrobiłam holendersko-polski obiad i podałam tę wariację ziemniaków z wariacją kotletów mielonych ;)
Wyszło pysznie i kolorowo, co zobaczycie na zdjęciu. Aczkolwiek surowe były bardziej fotogeniczne więc wstawiam zdjęcie przed i po smażeniu.
Jest to blog Sylwii, czyli mój. Mieszkam w Holandii, mało aktywna jestem, ale blog to takie miejsce które ratuje moją pamięć...Gdyby dało się pamięć wymienić - byłabym chyba pierwsza w kolejce, bo moja jest beznadziejna.. Dlatego opisuję sobie gdzie byłam żeby kiedyś zobaczyć ile cudownych miejsc zwiedziłam :) Zapraszam do poznania mojego świata.
piątek, 28 października 2011
czwartek, 27 października 2011
Hutspot - czyli coś z holenderskiej kuchni
Po ponad dwóch latach mieszkania w Holandii zjadłam w końcu coś co jest z tutejszej kuchni, czyli właśnie dzisiejszy hutspot.
Ogólnie tutaj ciężko o narodowe potrawy, gdyż kuchnia jest tak wymieszana smakami innych narodów że nawet rodowici Holendrzy mają problem z tym co jest "holenderskie". Zapytani odpowiedzą: stamppot, hutspot (obie najchętniej z rookworst, czyli tutejszą kiełbasą) i erwtensoep czyli grochówką. Poproszeni o podanie więcej potraw mają już nielada kłopot.
Podchodziłam sceptycznie do tego dania, bo sami przyznacie że wygląda nieciekawie ale smakuje rewelacyjnie :) Wspomniana w poprzednim poście moja wybredna co do warzyw córka (tak, ziemniaki to też jest "bee" warzywo) poprosiła o dokładkę :)
Ogólnie tutaj ciężko o narodowe potrawy, gdyż kuchnia jest tak wymieszana smakami innych narodów że nawet rodowici Holendrzy mają problem z tym co jest "holenderskie". Zapytani odpowiedzą: stamppot, hutspot (obie najchętniej z rookworst, czyli tutejszą kiełbasą) i erwtensoep czyli grochówką. Poproszeni o podanie więcej potraw mają już nielada kłopot.
Podchodziłam sceptycznie do tego dania, bo sami przyznacie że wygląda nieciekawie ale smakuje rewelacyjnie :) Wspomniana w poprzednim poście moja wybredna co do warzyw córka (tak, ziemniaki to też jest "bee" warzywo) poprosiła o dokładkę :)
środa, 26 października 2011
Zupa gulaszowa
Dzisiaj dowiedziałam się że żeby zupa gulaszowa była "najlepsza na świecie" trzeba sproszkowaną paprykę podsmażyć na troszkę smalcu... W programie "Kuchenne rewolucje" pani Gessler tak powiedziała...
Ja nie wiedziałam, zresztą smalcu i tak nie mam więc zrobiłam po swojemu i cała moja rodzinka zachwalała, nawet moja marudząca, ale kochana, dziewięcioletnia księżniczka zjadła z zachwytem :) To chyba najlepsza ocena :)
Niestety bez zdjęcia, bo jak zupa była to aparat odmówił mi posłuszeństwa, a jak już był posłuszny to nie było zupy.
Ja nie wiedziałam, zresztą smalcu i tak nie mam więc zrobiłam po swojemu i cała moja rodzinka zachwalała, nawet moja marudząca, ale kochana, dziewięcioletnia księżniczka zjadła z zachwytem :) To chyba najlepsza ocena :)
Niestety bez zdjęcia, bo jak zupa była to aparat odmówił mi posłuszeństwa, a jak już był posłuszny to nie było zupy.
poniedziałek, 24 października 2011
Sernik Hiszpański wg. AH
W zeszłym roku, w jednej z darmowych gazetek ze sklepu Albert Heijn zobaczyłam przepis na taki właśnie sernik. Jako iż wtedy nie miałam jeszcze dostępu do polskiego, świeżego twarogu, pomyślałam że go wypróbuję. No i w końcu zrobiłam.... wczoraj ;)
Nie jest to nasz, puszysty, delikatny sernik, raczej zbity i troszkę jakby "żelowaty", raczej propozycja dla tych którzy nie mają dostępu na co dzień do naszych polskich produktów a uwielbiają serniki tak jak ja :)
Nie mam porównania do prawdziwego, hiszpańskiego sernika (o których z zachwytem opowiadała mi kiedyś koleżanka), ale mam nadzieję że są lepsze :)
Podsumowując: zrobiłam, spróbowałam ale wolę nasze Polskie serniki.
Nie jest to nasz, puszysty, delikatny sernik, raczej zbity i troszkę jakby "żelowaty", raczej propozycja dla tych którzy nie mają dostępu na co dzień do naszych polskich produktów a uwielbiają serniki tak jak ja :)
Nie mam porównania do prawdziwego, hiszpańskiego sernika (o których z zachwytem opowiadała mi kiedyś koleżanka), ale mam nadzieję że są lepsze :)
Podsumowując: zrobiłam, spróbowałam ale wolę nasze Polskie serniki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)