niedziela, 18 września 2011

Drożdzowe paszteciki

Ostatnio naszło mnie coś na drożdżowe zabawy ;) Ostatnio robiłam kluski na parze a wczoraj postanowiłam wypróbować drożdżowe paszteciki z mięsem. Wszyscy piszą o nich w okresie około bożonarodzeniowym ale w tym okresie robię tylko te rzeczy które wyjątkowo lubimy, więc nowe ewentualne propozycje na ten czas trzeba wypróbować w innym okresie.
Paszteciki robiłam z przepisu znalezionego na stronie Czas Dzieci.
Ciasto drożdżowe, a w sumie pamiętając co nieco z bardzo grubej i starej książki kucharskiej: drożdżowo-tłuszczowe, było całkiem inne niż do tej pory poznałam, troszkę wystraszyłam się że się tak lepi ale okazało się to przedwczesnym strachem, gdyż dalej pracowało się z nim bardzo dobrze.
W sumie są to takie bułeczki z domowym pasztetem w środku. Jak to bułeczki, są suche więc dobrze że pomyślałam o zrobieniu barszczu czerwonego do nich.
Barszcz był super :D Ale paszteciki nie przypadły nam do gustu, jednak nie ma to jak krokiet z kubkiem ciepłej, cudownie buraczkowej zupy :)

Nie ma zdjęcia, bo pomimo iż nie paszteciki nie przypadły nam do gustu to i tak szybko zniknęły :)


Z drożdżami jeszcze przygody nie zakończyłam :) W najbliższym czasie mam ochotę sama zrobić to co w piątek próbowałam u Wietnamczyka na targu, czyli Bao-Pao. Ciekawe w sumie jak to po polsku się nazywa, bp. loempie które u niego kupuję okazało się że w Polsce nazywają się sajgonkami :)
Może w przyszłym tygodniu je zrobię... w tym mąż wyjechał na szkolenie to nie będzie miał kto próbować moich eksperymentów kulinarnych (dziecko niezbyt do tego chętne) ;)