sobota, 22 czerwca 2013

Teneryfa w styczniu - nie ma to jak wiosna nawet w zimie :)

Kocham wiosnę, dlatego na teneryfie pewnie mogłabym zamieszkać. Zakochałam się w tym kraju, w tych widokach, w tym klimacie... Ale zamiast pisać pokażę co mam na myśli, bo jednak dla mnie styczeń raczej kojarzy się ze śniegiem, lub jak to w Holandii, z deszczem i chlapą... A na Teneryfie mieliśmy temperatury pomiędzy 17 a 27 stopni Celsjusza. W styczniu. Cudowne uczucie :)

















Jak widać, nawet po moich, niezbyt utalentowanych zdjęciach, na Teneryfie każdy znajdzie coś dla siebie :)








Teneryfa, Costa Adeje, Dream Hotel Villa Tagoro



Czytałam w internecie różne opinie o tym hotelu i troszkę jechaliśmy z duszą na ramieniu... Tym bardziej że jechaliśmy z dwójką dzieci w tym jedno było roczne a drugie 9'cio letnie - różne roczniki i różne wymagania ;)

Nadrabiam zaległości...

Jako iż za dwa tygodnie lecimy z moją kochaną rodzinką na następny urlop, to postanowiłam się zmobilizować i opisać w końcu cudowny urlop jaki spędziliśmy w styczniu 2012 roku (tak, tak...to nie błąd...) na Teneryfie. Jako iż było tam naprawdę cudownie i mam ambicję wrócić tam jeszcze z rodzinką gdy nasza młodsza księżniczka podrośnie tak gdzieś do wieku minimum pięciu lat by i ona mogła zobaczyć i cieszyć się najlepszym parkiem zwierząt jaki do tej pory widziałam (i jako iż dopiero po wizycie w Loro Parku na Teneryfie byliśmy w tak zachwalanym delfinarium w Holandii, to ten drugi nic a nic nam się nie podobał... poprzeczka została ustawiona już bardzo wysoko i ciężko będzie znaleźć drugi taki).
No to do dzieła :)