środa, 21 kwietnia 2010

Szczepienie dzieci w Holandii.

Jak wygląda szczepienie dzieci w Polsce wiemy: idziemy do lekarza dziecięcego gdzie dostajemy informacje kiedy jakie szczepienie powinno się odbyć. Szczepienia są obowiązkowe i nie przypilnowanie tego obowiązku teoretycznie jest karane (aczkolwiek nie wiem jak). W Niemczech jest podobnie, przepisano mi z polskiej książeczki szczepień córki te szczepienia które już miała i dostałam termin kiedy i jakie będzie następne. Gdy wyjeżdżaliśmy z Niemiec córka miała bez jednego miesiąca 7 lat i następne szczepienie miała mieć dopiero w wieku 9 lat.

wtorek, 20 kwietnia 2010

Pierwsza Komunia Święta w Holandii

Chcę by nasza córka za rok przyjęła sakrament I Komunii Świętej. Nie jesteśmy jacyś super wierzący, ale uważam że wiara pozwoliła mi w życiu parę błędów uniknąć i najważniejsze co dla mnie się liczy: dobrze wiedzieć że ktoś nad nami czuwa.
Z tego powodu pogoniłam w ostatnią niedzielę rodzinę rano z łóżka by być na tej uroczystości, w końcu za rok już będę mamą komunijnego dziecka i muszę wiedzieć jak to tutaj wygląda :) Zdziwienie moje było ogromne... Ale po kolei.

Przed wejściem do kościoła dzieci były ustawione parami i w zasadzie nie wyglądały na dzieci komunijne... Były ubrane w zasadzie jak na normalną mszę niedzielną, w sumie jak na tutejsze warunki to może bardziej starannie. Była tylko jedna dziewczynka w stroju podobnym do naszego komunijnego (długa sukienka i bolerko) ale był to bardziej strój karnawałowy księżniczki... w dodatku różowy. Dwie siostry były ubrane na biało, ale zupełnie normalne, jedna dziewczynka azjatyckiego pochodzenia była ubrana w sukienkę i getry typowo azjatyckie no i chłopcy ubrani w kamizelki (dwóch) i elegantsze ubrania. Żadnych sukienek komunijnych, żadnych garniturów, żadnych alb.
Dzieci weszły do kościoła ze świeczkami które ustawiły w specjalnie przygotowanym miejscu. Wszystkie usiadły na podwyższeniu przed ołtarzem (coś jak miejsca dla ministrantów), nie w ławkach. Ławki za to były opisane która rodzina gdzie siada a goście siadali w pozostałych.
Msza była w zasadzie normalna, poza tym ze trwała dwie godziny. Była żartobliwa i ksiądz wciągał dzieci do uczestnictwa.
Jako iż w tym dniu był pogrzeb polskiej pary prezydenckiej, ksiądz nie zapomniał o tym wspomnieć... Troszkę było mi dziwnie bo to dwie sprzeczne uroczystości...
Co jeszcze.... Opłatek... Pierwszy opłatek komunijne dzieci dostały z Hostii która w czasie mszy zamienia się w ciało Jezusa, ksiądz połamał na tyle części ile było dzieci i to właśnie była ich pierwsza komunia święta :)
Warto przy tym wspomnieć że tu w Holandii, ale również w Niemczech opłatek dostaje się do ręki, nie na język jak w Polsce, osobiście bardzo mi się ten zwyczaj podoba.

Przed końcem mszy dzieci wyszły z kościoła i wchodziły gdy lektor czytał jakie dary i dlaczego te dzieci składają. (Postaram się jutro uzupełnić wpis co to za dary były, gdyż mam na dole w kuchnii książeczkę z mszy.)
Potem przed wyjściem z kościoła dzieci otrzymały białe i żółte balony które były dekoracją ołtarza i po okrzykach "hip hip, hurra!" na zewnątrz kościoła, wypuściły je do nieba. Pięknie to wyglądało i żałowałam że nie wzięłam aparatu.

W ogóle cała msza była świetnie zorganizowana, były zrobione i odbite na ksero książeczki gdzie msza była opisana krok po kroku, z tym co się modliło, śpiewało, co które dziecko mówiło i mimo tego iż nie rozumiemy języka mogliśmy choć częściowo brać udział w mszy świętej dzięki tej pomocy.

Podsumowują: wolałabym żeby jednak to wydarzenie było bardziej eleganckie jak u nas, w Polsce, ale z drugiej strony te dzieci są bardziej nastawione na aspekt duchowy, prezenty są symboliczne, tak żeby nie przysłaniać tego co w tym wszystkim jest najważniejsze.