sobota, 13 lutego 2010

Najlepsze pączki na świecie

W czwartek szukałam pączków w sklepach... nie musiały być jakieś super, ale chciałam normalnych pączków... Po jednym dla każdego z rodzinki... I wiecie co? Nie dość że  w Holandii tego święta nie obchodzą to jeszcze pączków nie mają, jedyne jakie znalazłam to donaty, ale to zupełnie nie odpowiadało moim wyobrażeniem o pączkach...
A więc szybka decyzja: wycieczka do sklepu prowadzonego przez Turka po drożdże (świeże, suszone
są i w marketach ale świeżych tam nie uświadczysz, słyszałam że sprzedają też w piekarniach również... ale o krasnoludkach też kiedyś słyszałam i do dziś żadnego nie widziałam ;) ). Drożdże już były.
Szybka wycieczka rowerem do Aldi'ka po resztę składników których brakowało mi do pełni szczęścia, po drodze wizyta w monopolowym po piersiówkę wódki (i to tylko żeby mieć pół kieliszka). Powrót do domu, odczekanie dwóch godzin by składniki (głównie drożdże) nabrały temperatury pokojowej i zabrałam się do pracy. Jako iż czas już mnie troszkę gonił to nie wykrajałam pączki szklanką (ale polecam, zobaczcie u Dorotus jakie piękne jej wyszły), lecz robiłam rękami kulki, położyłam na deskę posypaną i poszłam po córkę do szkoły.
Córka ma szkołę oddaloną o jakieś 2km, nie mierzyłam to może więcej. W każdym razie idę do szkoły jakieś 20 minut, zazwyczaj jestem pod szkołą pierwsza i około 15 minut za wcześnie, powrót z córką to też ponad godzina (samo zebranie się ze szkoły zabiera jej pełno czasu), po drodze jeszcze huśtawka kusi tak że trzeba skorzystać i tak pączki miały dwie godziny koło kaloryfera na rośnięcie... Jeszcze nie jadłam tak dużych pączków :D Aczkolwiek... te pączki to były tak pyszne że nie ma co narzekać że to dużo pracy, że łatwiej kupić i co tak kto wymyśli...Jak zawsze jestem oczarowana przepisami mojej ulubionej blogerki że nagrzeszyłam tej mojej cukrzycy aż 4 razy! Powinnam napisać że już nigdy więcej, ale nie dam rady... to było niesamowite doświadczenie zjeść coś tak dobrego, polecam :)

Przepis podaję za Dorotką, z małą zmianą na połowę składników i bez cytryny, bo zapomniałam kupić więc zrobiłam bez niej (mąż stwirdził że dobrze ;) ). Zdjęcie moje nie jest najpiękniejsze, po piękne musicie się udać tutaj: http://mojewypieki.blox.pl/2006/12/Paczki.html

 

Składniki na około 14 - 15  sztuk:
  • 500 g mąki pszennej
  • 50 g drożdży świeżych
  • 65 g cukru
  • 250 ml mleka
  • 3 żółtka
  • 1 całe jajo
  • 3 łyżki oliwy
  • cukier waniliowy
  • Pół kieliszka wódki lub spirytusu
  • sól
  • tłuszcz do smażenia
  • konfitura z róży lub inna
  • cukier puder do posypania lub lukier (1 białko wymieszane z 130 g cukru pudru)
Zrobić rozczyn z drożdży roztartych z łyżką cukru, 100 g mąki i ćwierć szklanki mleka, wstawić do piekarnika (nienagrzanego, ale z załączonym światłem) pozostawić do wyrośnięcia. Pozostałą mąkę przesiać. Utrzeć jajo i żółtka z cukrem, dodać mąkę, wyrośnięty rozczyn, cukier waniliowy, resztę mleka, szczyptę soli i spirytus. Wyrabiać mikserem aż ciasto będzie gładkie i lśniące, a na powierzchni ukażą się pęcherzyki i będzie odstawać. Dodać oliwę, jeszcze chwilę wyrobić. Uformować kulę i zostawić w ciepłym miejscu na 10 - 15 minut, gdy zacznie rosnąć wyrobić.
Ciasto rozwałkować na grubość około 1 cm, mocno podsypując mąką, by się nie kleiło. Szklanką wykrawać pączki, odłożyć na stolnicę do wyrośnięcia. Nakryć serwetką i pozostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu. Nadziewać pączki dopiero po usmażeniu, by konfitura nie wyciekała podczas smażenia (szprycą do dekoracji tortów, z długą końcówką).
Smażyć w głębokim tłuszczu po obu stronach na złoty kolor, wyjąć, osączyć na bibule, posypać cukrem pudrem lub polać lukrem.

niedziela, 7 lutego 2010

Gołąbki

Gołąbki nie sa trudną potrawą, ale opisze jak zrobić, bo może akurat ktoś jeszcze nie robił i nie wie jak się do tego zabrać. Pamiętam moje początki... Nie... lepiej tego tu nie opisywać ;)
Potrzebujemy (u mnie obiad jest na trzy osoby)

1 x średnią główkę kapusty białej, jeśli ktoś lubi kapustę włoską to można nią zastąpić białą kapustę
400 g mięsa mielonego (jakie lubimy, ja używam mieszanego)
1 torebka ryżu to będzie około 125 g
1 średniej wielkości cebula
Ząbek czosnku
Pieprz
Sól
Ewentualnie bulion

Gotujemy ryż. Po ugotowaniu wsypujemy do dużej miski i odkładamy w chłodne miejsce do wystygnięcia.

Kapustę obieramy z pierwszych, wierzchnich liści, wykrawamy głąba i wkładamy do dużego garna i gotujemy, przewracamy w trakcie gotowania.

Gdy po zagotowaniu liście będą miękkie przy pomocy widelca ściągamy dwie, trzy partie górnych liści. Znowu troszkę podgotowujemy i znowu ściągamy miękkie liście.

Z liści tych odcinamy nerw (te grube na zewnętrznej części liścia).

Jeśli zdecydowałeś się na kapustę włoską to liście ściągamy z nieugotowanej kapusty, wkładamy do wrzątku i gotujemy około 5 minut.

Mięso mielone mieszamy z ryżem, dodajemy drobno pokrojoną cebulę i czosnek, doprawiamy solą i pieprzem, porządnie mieszamy.

Tak przygotowany farsz nakładamy do liści kapusty i zwijamy, czyli boczne liście do środka i zawijamy ala roladka.

Na spód dużego garnka wykładamy jedną warstwę liści, które nam zostały, na to ciasno układamy gołąbki.

Na samą górę również układamy część pozostałych liści.

Gdy garnek będzie maksymalnie zapełniony do 3/4 wysokości, wlewamy wodę została z gotowania kapusty lub bulion. Tak mniej więcej do wysokości gołąbków, ale nie tak żeby je przykrywało.

Gotujemy około półtora godziny, pilnując by nie wyparowała nam całkiem woda lub bulion, w miarę potrzeby uzupełniamy.

Podajemy z sosem pomidorowym.