sobota, 6 lutego 2010

Blogi.

I jak co roku jest wybierany blok roku. Jak dla mnie jest to świetna okazja by odkryć nowe,świetne blogi oraz by oddać swój głos na mój ulubiony. Jak już pisałam uwielbiam Moje wypieki i też na ten blog głosowałam i zachęcam wszystkich do tego samego :)
Strona głosowania jest tutaj: http://www.wiadomosci24.pl/zgloszone_blogi/1,3,tr.html podaję od pierwszej strony tak żeby i ktoś z czytelników tego bloga miał szansę zobaczyć jak ludzie świetnie potrafią opisywać swoje pasje, aż do pozazdroszczenia :) Mój ulubieniec jest na stronie 10, także zachęcam by przejrzeć całą listę.
A moje nowo odkryte blogi to designerski ilikedesign.blox.plnitkowo.blogspot.com oraz idąc dalej linkami zamieszczonymi na tym pierwszym: www.pickles.no i colormekatie.blogspot.com. Nitkowo bo mam nadzieję kiedyś nauczyć się szyć na maszynie do szycia a ilike desing chyba dlatego iż mój dom ciągle jest w remoncie... Już mówiłam kiedyś mężowi że jak skończymy remont to na pewno trzeba będzie się wyprowadzić ;) Ale jakby nie było, kto z nas nie marzy o pięknym i przytulnym wnętrzu w którym będziemy czuć się naprawdę dobrze? :)

Szkoda...

...że nie ma czegoś co zapisywało by nasze myśli, coś jak dyktafon czyli oczywiście kiedy chcemy a nie cały czas :) O, np. dzisiaj... sprzątam sobie te moje trzy piętra, w sumie 140 metrów kwadratowych i mam taki natłok mysli i pomysłów że chętnie zatrzymałabym je na dłużej, ale wystarczy że usiądę do laptopa i już mam pustkę jak u przysłowiowej blondynki. A w końcu szatynką jestem ;)
W Holandii właśnie takie jest najpopularniejsze budownictwo, czyli domki szeregowe. Wąskie i wysokie. Na każdym piętrze jeden - dwa pokoje. My podzieliliśmy jeden długi pokój na dwa węższe bo i ciężko sensownie zagospodarować taki długaśny pokój i zawsze to więcej takiej bardziej prywatnej przestrzeni dla siebie.
W ogóle to nasz dom projektował ktoś o dziwnym poczuciu humoru, pralnie mamy na samej górze... Okna są duże, ale tylko jedno malutkie w każdym pokoju się otwiera, więc żeby umyć okna z zewnątrz trzeba zamawiać firmę zajmującą się właśnie myciem okien. Gdzie ja tam jeszcze niedawno bym pomyślała że ktoś mi okna będzie myć, szkoda że tylko na zewnątrz ;)
Tak wygląda ulica na której mieszkam:

piątek, 5 lutego 2010

Wczorajsze racuchy

Moim ulubionym blogiem kulinarnym jest blog pisany przez Dorotus76, mieszczący się pod adresem www.mojewypieki.blox.pl Nie raz i nie dwa, zobaczycie na moim blogu wypiek z jej strony. Ma ona w sobie tyle pomysłów, tyle pasji że ciężko przejść obojętnie po przeczytaniu jej wpisów, aż jej tego zazdroszczę :)
Ja w sumie jako osoba na diecie i z cukrzycą nie powinnam nawet na jej bloga zaglądać a co dopiero wypróbowywać jej przepisy, ale nie da się, życie musi mieć jakiś smak, a ja uwielbiam je smakować.
I właśnie ostatnio wstawiając komentarz na jej blogu po wypróbowaniu jej znakomitego sernika krakowskiego zobaczyłam ze ktoś dał komentarz do racuchów drożdzowych W zasadzie nigdy nie jadłam racuchów, raz w dzieciństwie u sąsiadki, ale smaku nie pamiętałam...jakoś tylko mi się kojarzyło że były z kwaśnego mleka a tutaj w przepisie takowe nie występowało, ale sam przepis mnie tak zachęcił że ciężko było przejść obok niego obojętnie :) 
Troszkę bałam się że będą ciężkie i tłuste jak placki ziemniaczane które uwielbiam, ale ten tłuszcz...ech... Mimo wszystko spróbowałam. Ciasto zrobiłam przed wyjściem po córkę do szkoły (to w sumie półtora godziny dla ciasta by porządnie wyrosło) i od razu zabrałam się po powrocie do pieczenia. 
Na początku wydawało mi się że za grube mi się robiły więc zaczęłam je mocniej łyżką przyciskać do patelni by je spłaszczyć, w czasie jedzenia okazało się że te grubsze jednak są zdecydowanie smaczniejsze :)
U nas jakoś tak jest że mimo iż wszyscy jemy to samo to na inne sposoby: córka z cukrem pudrem, mąż z stroopsyrop (najbardziej porównywalny do syropu klonowego) a ja z dżemem truskawkowym.
Na zdjęciu ostatni dosłownie placuszek, mój właśnie. 
 

Przepis w całości podaję za Dorotką bo nie ma w nim co zmieniać :)

Składniki:
  • 1/2 kg mąki pszennej
  • 50 g świeżych drożdży
  • szczypta soli 
  • 1 - 2 łyżki cukru
  • 1,5 szklanki letniego mleka
  • 1 jajko   
Mąkę przesiać do naczynia, dodać szczyptę soli, wymieszać, pośrodku zrobić wgłębienie. Do wgłębienia pokruszyć świeże drożdże, zasypać je cukrem, zalać 1/2 szklanki letniego mleka. Odstawić na 10 - 15 minut. Po tym czasie (gdy rozczyn już jest gotowy), dodać resztę mleka, jajko i wymieszać. Ciasto nie powinno być zbyt rzadkie (ale też nie może być za gęste) - dodać wtedy łyżkę mąki (lub analogicznie - dolać mleka). Odstawić na 1 - 1,5 godziny w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (do podwojenia objętości).
Przygotować kubek z gorącą wodą. Ciasto nabierać łyżką, za każdym razem maczaną uprzednio w wodzie (by się nie kleiło). Smażyć na rozgrzanym oleju (ale nie może być rozgrzany zbyt mocno - bo lubią się szybko przypalać, a wtedy nie zdążą 'dojść' w środku), z obu stron na złoty kolor.
Podawać z konfiturami, lodami, roztopioną czekoladą ... jak lubicie :-). Jeśli coś zostanie na drugi dzień (jeśli ...), na kilkanaście sekund można włożyć do mikrofali - idealnie to je odświeża, są znów ciepłe, pachnące i miękkie. 
 W imieniu swoim i Dorotus76 polecam i życzę smacznego.
 

poniedziałek, 1 lutego 2010

Zaczynam :)

No więc stało się... zaczynam pisać bloga... nie mojego pierwszego ale może tym razem bardziej systematycznego?
Pytanie zasadnicze: o czym będzie ten blog? Prawda jest taka że jeszcze sama nie wiem do końca...
Może o tym co mnie nurtuje, sprawach dnia codziennego, kulinariach, o Holandii gdzie obecnie mieszkam, porównania do Niemiec gdzie mieszkałam ostatnie 5 lat... nie wiem... przekonamy się co tu się znajdzie :)
Pewnie ktoś kto trafi tu przypadkiem stwierdzi że blog jakich tysiące w internecie... i pewnie będzie miał rację, w końcu blog to taki wirtualny odpowiednik pamiętnika i tylko od nas zależy co w nim napiszemy nie patrząc na to czy komuś się to spodoba.