niedziela, 25 kwietnia 2010

Ech... szkoda słów... Czyli skutki szczepienia.

Po ostatnim szczepienie wieczorem ręce mojej córeczki były w plamy, ale pomyślałam że poczekam, może się to do jutra (czyli do środy) poprawi. W środę wystąpiła gorączka i plamki zlały się w jedna plamę.







Wiem że to może być normalna reakcja organizmu na szczepionki i że gorączki nie powinno sie zwalczać, wprawdzie te plamy piewszy raz widziałam, do tej pory jakoś szczepienia odbywały się bez takich niespodzianek, ale postanowiłam nie panikować. Dziecko zostało w domu.
W czwartek rano dalej były plamy i gorączka więc poszłyśmy do lekarza. Znaczy się chciałyśmy iść do lekarza... Bo tu nas w obroty wzięła pani recepcjonistka (pielęgniarka? ciężko stwierdzić jaką kto ma rolę w tych małych gabinetach lekarskich, tym bardziej że nikt nie nosi tutaj fartuchów (nie wiem jak w szpitalu) tylko są normalnie, po cywilnemu ubrani), w każdym razie ta pani jest na pewno od umawiania wizyt bo zawsze z nią konsultuję datę następnej wizyty. Popytała co i jak, gdybym nie ściągała małej sweterka to może nawet by nie zajrzała na to...  Nie wiem, może jestem przewrażliwiona, może tu jest inny system, w każdym razie nie podobało mi się to nic a nic...
Pani ta powiedziała by wykupić paracetamol (Holenderski lek na wszystko) i dać małej do zjedzenia, że może go normalnie pogryźć (bo pytałam o paracetamol w syropie, mała nie lubi tabletek). Napisała mi to na kartce bym bez problemów kupiła w aptece ten dla dzieci a jak nie pomoże to mamy w piątek wrócić. Poszłam kupić w aptece tabletki, w domu przekonana że daję dziecku jakieś może smakowe lub przynajmniej słodkie te tabletki żeby mogło normalnie dziecko zjeść, dałam małej... Mała przegryzła i dzielnie postarała się połknąć pomimo iż od ohydnego smaku, bo okazało się to w smaku jak każdy inny paracetamol podnosiło ją do wymiotów, ale zjadła... Gorączka spadła. Jeszcze wieczorem jej podałam ale już bardziej rozsądnie, czyli zgniotłam tabletkę, wymieszałam z cukrem i rozrobiłam z wodą.W piątek rano były jeszcze palmy ale gorączka znikła więc córka poszła do szkoły. W sobotę już i po plamach nie było śladu.
Także historia zakończyła się szczęśliwie, a przy okazji wiele nauczyła...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz