niedziela, 2 maja 2010

Szpinak z pomidorkami

Mamy świeży szpinak w kazdym sklepie, w ilościach takich że całe miasto na raz by się chyba najadło ;)
Do tej pory lubiłam tylko rozdrobiony, mrożony szpinak podany w taki sposób jak robi moja mama. Lecz postanowiłam wypróbować przepis z ulotki w sklepie. Świeży szpinak... Do tej pory robiłam taki szpinak tylko dla mojego męża, ale bez pomidorów. Do tej pory nie zastnawiałam się czy usuwać końcówki, w dużo przepisach piszą żeby usuwać ale mój mąż stwierdził że mam tego nie robić, on je lubi... Także zostawiłam... Ale tym razem chciałam spróbować świeżego szpinaku... więc usuwać czy nie?
Stojąc nad umywalką pełną szpinaku (robiłam z podwójnej porcji więc z 600g), zaczęłam usuwać... ale to jest taka praca ze szybko mi się odechciało... Zniechęcona tylko posprawdzałam czy nie ma jakiś zgniłych i to była cała moja praca...
Po zrobieniu z duszą na ramieniu patrzyłam na te ogonki i zastawiałam się... poczuję je czy nie? Przepis okazał się przepyszny, córka nie zjadła bo ona dalej woli mrożony :) Ogonków nie czuć, więc kobietki kochane przestańcie się męczyć ;)





Potrzebujemy na jedną porcję:
300 g świeżego szpinaku
100 g pomidorków koktajlowych
1 ząbek czosnku
1 łyżka oliwy
sól i pieprz

Kroimy czosnek na bardzo drobno, pomidorki przekrajmy na pół. Lekko rozgrzewamy oliwę na patelni (ja z podwójnej porcji robiłam wszystko w brytfannie), chwilkę podsmażamy czosnek i dodajemy pomidorki, tak żeby całość przeszła czosnkiem. Dodać szpinak i dusić do miękkości. Przyprawić solą i pieprzem.
Ja podałam z ziemniakami z wody i jajkiem sadzonym ale myślę że do kotletów też by pasowało.
Wszystkim życzę smacznego.

PS. u mnie całość puściła dużo wody, może dlatego iż nie suszyłam szpinaku w suszarce do sałaty... a może taki urok...w każdym razie nakładałam łyżką cedzakową dlatego nie był to jakiś problem dla mnie, ale można przed końcem odlać wodę i poddusić jeszcze chwilkę :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz